Urodzony 1 III, Ron Howard
Reżyser, aktor, producent, scenarzysta, rzemieślnik, najemnik. Przede wszystkim te dwa ostatnie. Ron Howard to Hollywood. Zawsze albo przed, albo za kamerą. O przemyśle filmowym wie już z pewnością wszystko i nic go nie zaskoczy. Szkoda tylko, że od dłuższego czasu nie potrafi też zaskoczyć widza. Jako aktor zaczął występować już jako dziecko. Prawdziwą popularność przyniosła mu rola w serialu Happy Days. Przez jedenaście sezonów cała Ameryka śmiała się wraz z nagranym na taśmę chichotem i patrzyła na naszego rudzielca. Tak, to właśnie ten Happy Days z „Fonziem”, macho w skórze. Ten post dotyczy jednak jego dokonań, jako reżysera. Howard tak jak napisałem jest doskonałym rzemieślnikiem.
Z nakręconych przez reżysera ponad dwudziestu filmów, widziałem tylko osiem. Zważywszy że większość, tak jak napisałem, jest na dobrym poziomie można stwierdzić, że mam zaległości :). Trudno. Paru może żałuję i postaram się obejrzeć (Człowiek ringu, Zawód: dziennikarz, Za Horyzontem, najnowszy Wyścig). Paru zaś nie zamierzam tykać, bo absolutnie nie leżą w kręgu moich zainteresowań (Kod da Vinci, Anioły i demony, Grinch: Świąt nie będzie). Wszystkie nieobejrzane poniżej (i jeden w fazie produkcji, Heart of the Sea, będący ekranizacją powieści pod tym samym tytułem).
Podejrzewam, że każdy widział chociaż jeden film w reżyserii Rona Howarda Chyba się nie mylę?