Nebraska (2013)

Nebraska - 2013
Swoim najnowszym filmem Alexander Payne ponownie dał mi wiele radości. To niebywałe z jaką gracją reżyser porusza się po trudnych tematach. Dosłownie potrafi opowiedzieć o pogrzebie w mimo wszystko zabawny sposób. Tak samo jest w przypadku Nebraski (2013). Doskonała historia o przemijaniu, o tęsknocie; ubarwiona humorem, który odpowiada mi coraz częściej. Humorem trochę w allenowskim stylu, sytuacyjnym, a przede wszystkim niewymuszonym. Podejrzewam, że Nebraska nabiera swojej siły i zbiera pozytywne oceny wprost proporcjonalnie do wieku widza. Ponieważ ja należę do tej starszej widowni, siądę obok tych, którzy wystawią filmowi najwyższe noty.



Historia ojca rodziny, który ma już zdecydowanie bliżej niż dalej do końca swojej drogi. Woody Grant, bo o nim mowa, to typ ojca, który zawsze był, ale trochę obok. To typ ojca, którego dorośli już synowie wspominają tylko z knajpianych posiedzeń, albo z posiedzeń domowych z pilotem w ręku. To typ ojca, któremu dzieci się „przydarzyły”, praca „po prostu była”, a wczoraj „nic specjalnego” się nie wydarzyło. Czy aby na pewno? Szary człowiek, którego nikt tak naprawdę nie starał się nigdy zrozumieć. Bruce Dern w roli zwalistego niedźwiedzia poruszający się z prędkością żółwia robi wrażenie. Reżyser potwierdził, że potrafi wykreować bohaterów posiadających nikłe szanse na to, żeby przebudzić się z letargu (tak jak to było w jego About Shmidt). Woody zdecydowanie żyje już we własnym świecie. Można by go posadzić na fotelu przed najlepszą walką Mike’a Tysona lub przed białą ścianą. Reakcja byłaby taka sama.
nebraska2
W przypadku ludzi starszych, tak jak u naszego Woodiego, jedna cecha charakteru daje o sobie wyraźnie znać. Upór. Jako dążenie do celu, oczywiście jest jak najbardziej pozytywną cechą. W tym przypadku jest to co najmniej niewygodna sytuacja, szczególnie dla najbliższych. Co się stało? Otóż Woodiemu wydaje się, że wygrał milion dolarów. Oczywiście musi jeszcze wybrać interesującą prenumeratę czasopism i praktycznie może odbierać gotówkę. Brakuje jeszcze tylko informacji o prezentacji sprzętu AGD…
nebraska2
Staruszek tak mocno wbił sobie do głowy, że został szczęśliwcem, iż tylko ta myśl wydaje się być jego siłą napędową. Jak przyciężki zombie próbuje dojść z kolorowym kuponem w kieszeni do oddalonego o parę stanów punktu. Zazwyczaj kończy się to tak, że w odległości paru przecznic jest zgarniany przez syna. Ten właśnie odbierając kolejny telefon od matki, wsiada w samochód i krąży po okolicy szukając ojca. Bo tak trzeba. Jaki by nie był, jakich nie pozostawił po sobie wspomnień, wciąż jest ojcem. I przywozi gp zmęczonego do domu, już od progu słysząc niekończące się narzekania małżonki Woodiego. Przecież tatę trzeba już oddać do domu starców, tam mu będzie lepiej. Sytuacja trwałaby w nieskończoność, gdyby nie przełom, impuls, punkt zwrotny. Jednak reżyser nie mówi nam: „O, teraz syn starszego pana zrozumiał, że dla ojca podróż z głupim kuponem reklamowym to ostatnia przygoda”. To się po prostu dzieje. I znowu… bo tak trzeba. Gorzka to i wesoła zarazem opowieść. Gorzkie bowiem są odwiedziny w rodzinnych stronach, spotkanie z braćmi, kuzynami. Czy każdy dogorywający człowiek siedzi na fotelu i czeka na swojego anioła lub diabła? W świecie Alexandra Payna tak to wygląda. W gruncie rzeczy to fajna rodzina. Najjaśniejszym punktem jest matka, niby ciągle marudząca, narzekająca, ale tak naprawdę to ona dodaje paliwa rodzinie. Trzyma to wszystko w ryzach. Podróż po milion to wielka podróż po utraconych latach. Wspomnienia, kilka nieznanych historii. Te kilka dni wystarczają, żeby syn dowiedział się o ojcu więcej niż przez kilkanaście lat. I piękny finał, gdy radość i duma przepełnia głównego bohatera. Oczywiście widz to czuje, bo Woody jak zwykle pokazuje wszystkie emocje w swój specyficzny sposób. I jest właśnie piękne to, co udało się reżyserowi przedstawić. Tak wiele emocji, w tak oszczędny sposób. Nie widzimy krzyku, czujemy go raczej. Nie widzimy smutku, ale wiemy jak długo gościł w sercach bohaterów. I w końcu nie widzimy łez, ale niewiele brakuje żeby się pojawiły… u nas również. Parę zdań o stronie technicznej filmu. Phedon Papamichael to stały współpracownik Payna. Kolejny raz w kinematografii potwierdza się, że długoletnia znajomość na linii reżyser-operator może zaowocować tylko wizualnym dziełem. Czarno-biały obraz był strzałem w dziesiątkę. Celowy zabieg pokazujący, że życie nie składa się tylko z bieli i czerni, z dobrych i złych wyborów. Tak jak w filmie, tak samo w życiu, nasza droga biegnie przez niezliczone ilości odcieni tych dwóch barw. Ujęcia w nocy należą do moich ulubionych. Są takie… ciepłe i jasne.

Nebraska w tym roku została nominowana do Oscara w sześciu kategoriach. I o ile w pięciu z nich nagroda się należy, to co do głównej mam inne zdanie. Owszem film jest rewelacyjny, genialny, prosty i trudny zarazem. Jest piękny w swojej formie. Jest jednocześnie tak mi bliski i stał się tak bardzo osobisty, że niespecjalnie chciałbym się nim dzielić z resztą świata, która pozna go po ewentualnej wygranej w kategorii najlepszy film.
9/10 - rewelacyjny
Czas trwania: 115 min

Gatunek: Dramat
Reżyseria: Alexander Payne
Scenariusz: Bob Nelson
Obsada: Bruce Dern, Will Forte, June Squibb, Bob Odenkirk, Stacy Keach

Zdjęcia: Phedon Papamichael
Muzyka: Mark Orton