Na Francisa Paula Wilsona natknąłem się w czasach kiedy jeszcze dużo czytałem :). Jego Twierdzę pochłonąłem, ot tak. Kolejne części cyklu, również. Odwet, Odrodzony, Świat Mroku. Cały cykl zapoczątkowany właśnie Twierdzą i sam twórca był u nas traktowany po macoszemu. Seria nigdy nie doczekała się porządnego wydania, do zamknięcia całej historii brakuje tytułu The Tomb aka Rakoshi, który to miał być początkiem opowieści o Repairman Jack’u. No niestety. Teraz, gdy drukarnie nie mają chwili przerwy, a polscy wydawcy mają do przejrzenia 100 skryptów dziennie, od nowego pokolenia pisarzy, nikt nie zainteresuje się dotąd niewydanymi horrorami z lat 80-tych.
Wracając do roku 1983, i filmu The Keep. Historia opowiada o oddziale niemieckich żołnierzy, którzy zajmują tajemniczą twierdzę w Rumuńskiej wiosce. Nikt nie wie kto wybudował twierdze, jakie było jej przeznaczenie. Porządny niemiecki oficer (Jurgen Prochnow) trzyma swoich podwładnych na krótkim łańcuchu. Nie pozwala krzywdzić okolicznej społeczności, nie pozwala grabić srebrnych krzyży w twierdzy. Chciwość i pragnienie bogactwa jest jednak silniejsza. Dwóch germańskich żołdaków, przy akompaniamencie (nigdy nie chciałem używać przy recenzjach, ale muszę) zajebistej muzyki zespołu Tangerine Dream, dobiera się do drogocennego kruszcu. Tym samym uwalniają to, co od wieków twierdza skrywała. Po grabieżczym ataku, fabuła rozchodzi się na dwa poboczne tory, by w finale połączyć oba wątki. Z jednej strony mamy cały czas twierdzę, ginących niemieckich żołnierzy, żydowskiego profesora, który próbuję pomóc w rozwikłaniu tajemnicy, i okrutnego oficera SS (Gabriel Byrne). Niemieckie SS przyjeżdża chcąc wesprzeć upadające morale poprzedników. Z drugiej strony mamy historię mściciela, wybawcy, wojownika, który budzi się jednocześnie z bestią. Żyje gdzieś na drugim końcu świata. Rusza do Rumunii z tajemniczą skrzynką, będąc jednocześnie jedyną nadzieją ludzkości.
Zmasakrowane dziecko Michaela Manna. Dziecko bez rąk, bez nóg. Z koszmarnym uśmiechem, lecz z piękną twarzą, o pięknym głosie. Jednak bez szans na dalsze istnienie. Wyszedł naprawdę kiepski potworek. Początek jest w miarę, w miarę. Klimatyczna scena, gdy Jurgen Prochnow wchodzi do spowitej delikatną mgłą twierdzy. Dalej mamy pocięte obrazy. Na przykład mamy rzut na pomieszczenie, w którym nic się nie dzieje, po 15 sekundach aktorzy wchodzą do pokoju. Masakra. Ujęcia są skadrowane potwornie. Do wersji 91 minutowej, zostały wybrane ujęcia źle naświetlone. Twarze wypełniają czasami 70% obrazu. Po prostu żal pisać ….. 🙁
Czas trwania: 91 min
Gatunek: Horror
Reżyseria: Michael Mann
Scenariusz: Michael Mann, F. Paul Wilson (powieść)
Obsada: Scott Glenn, Gabriel Byrne, Ian McKellan, Jürgen Prochnow
Zdjęcia: Alex Thomson
Muzyka: Tangerine Dream