Action zombie pack z Korei Południowej spełnia wszelkie wymogi, by stać się w pewnych kręgach dziełkiem kultowym. I chociaż wygląda jak sfilmowana, bardzo intensywna rozgrywka w grę typu co-op, to niemniej jako widz bawiłem się przy niej wybornie. Fabuła jest znikoma i prosta jak we wspomnianej grze. Co do samej struktury, odniesień do komputerowej rozgrywki można znaleźć więcej. Oto już sama wprowadzająca historia, to nic innego jak jeden z przerywników, zręcznie renderowanych cut-scenek (jest ich w filmie więcej). Ojciec, pracownik korporacji, wychodzący rano, wracający wieczorem zapomina o urodzinach córki. Deklaruje jednak, że pojedzie z nią z samego rana pociągiem do matki (tytułowy Train to Busan). Samo przekroczenie rozsuwanych drzwi przedziału pasażerskiego jest więc momentem, gdy chwytasz w ręce pada, klawiaturę, myszkę etc. Dostajemy jeszcze razem z bohaterami szczątkowe informacje o epidemii, w wyniku której ludzie zamieniają się w zombie.
Pociąg niczym Snowpiercer mknie przed siebie i ani myśli zwolnić, bo za oknami zaczynają się rozgrywać dantejskie sceny. Jednak obserwowanie nadciągającej apokalipsy z pozycji pasażera nie byłoby szczególnie zajmujące. Scenarzyści wprowadzają do gry zarażonego, który w postępie geometrycznym infekuje kolejnych podróżujących. Dochodzi do paniki i obrony każdego metra z każdego kolejnego przedziału. Zombie są agresywne i należą do tej rodziny nieumarłych, którą znacie z 28 dni później, czy World War Z. Czasy się zmieniają, zombie przyspieszają.
Train to Busan to kino sowicie oblepione CGI, które jednak nie przeszkadzało mi w żadnym stopniu. Przy tak szaleńczej rozgrywce i przy tylu szalonych pomysłach, CGI jest wymogiem przy realizacji tak spektakularnych scen. Film jest brutalny, szybki, a nieliczne przerywniki dają czas tylko na zawiązanie butów. Czas znowu ruszyć do biegu! Nadając takie tempo fabule twórcy w sposób automatyczny odcięli się od jakiejkolwiek próby nadania obrazowi mrocznej i posępnej aury. Wszystkie sceny, które potrafią utrzymać widza na skraju fotela skonstruowane są w podobny sposób: bohater w ostatniej chwili zamyka drzwi, w ostatniej chwili chwyta oręż i na odlew masakruje szczękę zombie itd. „Ostatnia chwila” pojawia się tu cyklicznie i bardzo często już końca seansu.
Jedyny zarzut, który można postawić to niebezpieczne pikowanie w kierunku Bollywood. Nagminne slow-motion, nadekspresyjne grymasy i w końcu „dużo i z przesadą” na finał. Dodanie melodramatycznych momentów tylko rozmiękczyło widza zdobywając zapewne serca kilku z nich. Jednak nie o to chodzi w takiej produkcji.
Patos zawsze jest w cenie przy zombie apokalipsie, ale nie z taką tanią grze na uczuciach widzów. Polecam.
Czas trwania: 118 min
Gatunek: Horror
Reżyseria: Sang-ho Yeon
Scenariusz: Sang-ho Yeon
Obsada: Yoo Gong, Soo-an Kim, Dong-seok Ma, Yu-mi Jung
Zdjęcia: Hyung-deok Lee
Muzyka: Jang Young-gyu