Urodzony 16 III, Bernardo Bertolucci
Reżyser, twórca kina artystycznego. Przez ostatni rok poznawałem obraz człowieka, który swoimi filmami opowiadał o ludzkich rozterkach, trudnych wyborach, dojrzewaniu. Po zapoznaniu się z całą reżyserską twórczością, dla mnie jedno jest pewne: jego filmy, to jego życie. W każdym z nich oddaje nam cząstkę siebie. Jeżeli nie dosłownie (tak jak w Novocento), to posługując się metaforą i dalekimi porównaniami (Marzyciele). Tu nawet nie chodzi o samo dojrzewanie i życiorys twórcy, raczej o związek i fascynacje, światopogląd i przekonania. Wychowany w inteligenckiej rodzinie zawsze miał żal do świata o swoje uprzywilejowane pochodzenie.
Tym samym dawał w późniejszych czasach wydźwięk swoimi zaangażowanymi politycznie filmami (Konformista). Jednak to nie polityka, czy idąc dalej lewicowe przekonania artysty, warunkowały większość tematów przewodnich, lecz życie, rodzina i ojciec – tak niezmiernie ważny u Bernarda. Od najmłodszych lat to właśnie ojciec (poeta i krytyk) dbał o rozwój intelektualny i edukację syna, dlatego właśnie ten motyw (ojciec lub jego brak), a przede wszystkim wpływ rodzica na rozwój, przewija się częściej, niż inne (Ja i ty, La luna). Bertolucci to rewolucja, również ta seksualna. Pożądanie, fascynacja cielesnością, czymś nowym w sferze intymnej pojawia się w Ukrytych pragnieniach, Ostatnim Tangu w Paryżu. Bertolucci czasem szokuje, ale zawsze mówi to co czuje.
Film Bertolucciego to film festiwalowy. W większości przypadków, gatunkiem, w którym porusza się twórca jest dramat. Przez to reżyser pokazuje, że nie próbuje stąpać po ziemi, na której nie czuje się pewnie. Dlatego nie zobaczymy wśród tytułów komedii, horroru, sensacji czy innych. Poszczególne tytuły noszą oczywiście znamiona innych gatunków na przykład kryminału. W Konformiście główny bohater ma przecież zabić profesora, a Kostucha to historia pewnego śledztwa. Twórca nie opowiada również wprost. Do charakterystycznych cech jego stylu należą liczne alegorie i metafory, jak koło ratunkowe w Ostatnim tangu, luneta jako szansa na dostrzeżenie problemu w Tragedii śmiesznego człowieka czy plakaty rewolucyjne w Partnerze jako obraz nieustającej walki.
Bertolucci to również „stały związek” z kilkoma innymi twórcami. Przez długi czas był związany z dwoma głośnymi nazwiskami w branży filmowej: Ennio Morricone, twórca muzyki do kilku filmów Bernarda i Vittorio Storraro – moje wielkie odkrycie przy okazji tego wyzwania. Zdjęcia Vittorio zapadają tak samo głęboko w pamięć, jak historie, które kreśli reżyser. Na zawsze zapamiętam tę pustynię z Pod osłoną nieba, mocny, jasny księżyc z Księżyca, pokój profesora z Konformisty.
Twórca zdecydowanie nie należy do artystów, którzy potrafią chłodnym okiem ocenić rzeczywistość i w sposób obiektywny odnieść się do historii, wspomnień, ludzi. Opowiada sercem i podług swoich przekonań. Opowiada o pragnieniach, walce, polityce w taki sposób, w jaki go wychowano i w jaki został ukształtowany jego światopogląd. Jego „wybiegi” w dalekie rejony świata, jak np.: Mały Budda, to po prostu etap poszukiwania siebie. Przecież znane są przypadki, gdy artysta „niedomaga” i musi na nowo zweryfikować swoje „ja”. I nie piszę tutaj o samych filmach z akcją osadzoną poza Europą. Piszę o twórcy, który chce posmakować innej kultury, odświeżyć spojrzenie. Bertolucci chociaż stały w uczuciach, nie uciekał przed nowymi smakami.
Cała filmografia Bertolucciego poniżej. Zachęcam do dzielenia się swoimi przemyśleniami po wyzwaniu, do komentowania i w końcu do ułożenia swojej listy.
MIEJSCE 16
La commare secca – Kostucha (1962).
Kostucha miała być kryminałem, a została przedstawiona jak obyczajowy przekrój niższej klasy społecznej mieszkańców Rzymu. To, co na początku wysuwa się na pierwszy plan, to zbrodnia dokonana na prostytutce. Jednak przesłuchanie i szukanie winnego bardzo szybko spada w hierarchii ważności w scenariuszu. Kluczowe przesłuchania i opowieść o jednym wieczorze i jednym miejscu jest tylko pretekstem do przedstawienia kilku różnych person. Oryginalna i wymagająca skupienia opowieść powinna mnie bez reszty wciągnąć. Nie odnalazłem się niestety kompletnie w debiucie Bertolucciego. Wiem co twórca chciał osiągnąć. W mrocznej opowieści o zbrodni chciał pokazać, że każdy ma coś do ukrycia i próbuje bronić się do końca. Potraktowałem w rezultacie
Kostuchę jako film obyczajowy, a gdy mordercę zatrzymano, mało mnie to obchodziło.
Recenzja tutaj.
5/10 – KINOBLOG
MIEJSCE 15
La tragedia di un uomo ridicolo – Tragedia śmiesznego człowieka (1981). To obraz mężczyzny, który własną pracą doszedł do bogactwa. I nie ma tu cienia fałszu, ponieważ Primo (świetny Ugo Tognazzi) rzeczywiście swoje już zrobił. Niestety, w pewnym momencie życia zatracił się w gromadzeniu dóbr osobistych, zamiast skupić się na innych priorytetach. Jednak na pierwszy plan od razu wychodzi historia porwania lub (jak uważa policja) historia rzekomego porwania jego syna.
Tragedia… przez swój poetycki styl, czasem komiczny, a nawet surrealistyczny, potrafi miejscami uwieść widza. Czasami niestety nuży.
Plastyczne krajobrazy, w tle Ennio Morricone (nieco inny, bardziej rubaszny), zagmatwana fabuła. Recenzja tutaj.
6/10 – KINOBLOG
MIEJSCE 14
L’assedio – Rzymska opowieść (1998). Trudna opowieść o uczuciu, które nie powinno mieć miejsca. To znaczy nie w takiej formie, nie w taki sposób prowokowane. Bertolucci jawi się w
Rzymskiej Opowieści jako twórca okrutny, gdyż wystawia człowieka na najwyższą próbę w miłości. Jednak nawet decyzja podjęta jak w filmie nie obliguje nikogo stojącego z boku do wydania wyroku. Otóż główny bohater – Jason zakochał się bez reszty w swojej afrykańskiej sprzątaczce. Sytuacja wydaje się być patową do czasu, gdy nadarza się okazja do sprowadzenia jej męża z Afryki. Pomóc może tylko Jason. Jednak nie ma zamiaru zrobić tego bezinteresownie… W filmie Bertolucciego wszystkie decyzje, które podejmują bohaterowie mają u swego źródła uczucie. Prawdziwe, przejmujące i ze straszną tęsknotą wyzierającą z jej oczu. Trudny film bez happy endu.
Recenzja tutaj.
6/10 – KINOKONESER KINOBLOG
MIEJSCE 13
Stealing Beauty – Ukryte pragnienia (1996). Bertolucci pokazał światu piękną Liv Tyler. Tutaj jako młoda dziewczyna z Ameryki, która przylatuje do Włoch szukając miłości. Pięknie sfotografowana przyroda, okolica, a pośród niej urzekająca Tyler.
Nigdy nie powtórzyłem seansu, ale dokładnie pamiętam główną bohaterkę, która wyglądała tam bardzo apetycznie, erotycznie, zmysłowo. Dziewczyna próbuje odnaleźć chłopaka, z którym korespondowała. Na miejscu poznaje Alexa Parrisha (Jeremy Irons), śmiertelnie chorego pisarza…
6/10 – SIE NIE MOVIE KINOBLOG
MIEJSCE 12
Little Buddha – Mały Budda (1993). Bertolucci kończąc tym tytułem swoją trylogię orientalną (po
Pod osłoną nieba i
Ostatnim cesarzu) chciał osiągnąć w kinie coś więcej. Po seansie miałem bowiem wrażenie, że fabuła była tu tylko tłem. Chodziło przede wszystkim o przedstawienie zachodniemu widzowi kultury i zasad na jakich oparta jest wiara buddyjska. Cała linia fabularna jest więc pretekstem do pokazania drogi jaką przeszedł Siddhartha (Keanu Reeves) i na jej przykładzie twórca przedstawił założenia filozofii indyjskiej. Wspomnianym tłem jest opowieść o mnichach, którzy szukają reinkarnacji ich zmarłego nauczyciela Lamy Dorje. Trop prowadzi do Seattle, Kathmandu i Indii. Trójka dzieci zdaje się być kolejnym wcieleniem Lamy. I to właśnie w Seattle wraz z małym Jessem Conradem poznajemy historię indyjskich wierzeń, by w finale spotkać się z resztą kandydatów i przejść próbę identyfikacji.
Mały Budda to film ważny, choć żałuję, że nie został postawiony większy nacisk na rozterki rodziców Jessiego. Recenzja tutaj. 6/10 – 5 MUSZKIETER KINOBLOG
MIEJSCE 11
Prima della rivoluzione – Przed rewolucją (1964).Głównym bohaterem drugiego pełnometrażowego filmu Bernarda Bertolucciego jest młody mężczyzna Fabrizio (Francesco Barilli). Fabrizio jest ciągle pod wpływem inspiracji, które atakują jego młody umysł. Pierwszą jest jego nauczyciel Cesare (Morando Morandini), komunistyczny agitator. Drugą, ważniejszą dla fabuły, chociaż strasznie ulotną, jest przyjeżdżająca do miasta Gina (Adriana Asti), ciotka głównego bohatera. Cały seans to kilka skompilowanych w ramy fabuły epizodów. Poza flirtem pomiędzy Fabriziem a Giną, widzimy jeszcze istotne w tym okresie dla reżysera wątki polityczne, jak sceny z przygotowań do komunistycznych wieców. Awangarda, eksperymenty z montażem (w tym ciekawy schemat, do którego trzeba się tutaj szybko przyzwyczaić – powtarzane po kilka razy te same sceny). Muzycznie jest również awangardowo
i, co ciekawe, ścieżka dźwiękowa zupełnie odbiega od tego do czego przyzwyczaił nas kompozytor Ennio Morricone.
Recenzja tutaj.
7/10 – KINOBLOG
MIEJSCE 10
Io e te – Ja i ty (2012). Bardzo dobre i niedocenione kino. Historia kilkudniowej „ucieczki” młodego chłopaka do własnej piwnicy w kamienicy, w której mieszka z matką. Ta myśli, że syn pojechał z klasą na zimowy obóz i nie zdaje sobie sprawy, jak blisko i jak daleko jednocześnie jest jej pierworodny. Introwertyk słuchający The Cure nie może jednak za długo cieszyć się z samotności. Dołącza do niego przyrodnia siostra. Starsza, tak samo zagubiona jednak już z dużym bagażem. Z bagażem, którego właśnie w piwnicy chciałaby się pozbyć. Chodzi o walkę z uzależnieniem. Razem próbują stawić czoła przeciwnościom losu, poznają się na nowo. Ciepły film, jednak nie pozbawiony poważnych dramatów. W końcu jest kilka rodzinnych tajemnic, które ujrzą światło dzienne… Bertolucci nakręcił jak nie-Bertolucci. Gdybym nie wiedział czyj to obraz, stawiałbym na jednego z wielu utalentowanych reżyserów kina niezależnego. Proste formy przekazu, szczera opowieść, akcja rozgrywająca się w kilku pomieszczeniach. Solidne kino obyczajowe.
Recenzja tutaj.
7/10
MIEJSCE 9
The Dreamers – Marzyciele (2003). Jeżeli nie znasz Bertolucciego, to mimo wszystko jest duża szansa, że Marzycieli widziałeś, a już na pewno słyszałeś o nich. Bertolucci „podobno” nimi szokuje. To poniekąd powrót do rewolucji politycznej w połączeniu z rewolucją seksualną. Rodzeństwo francuskich bliźniaków poznaje amerykańskiego studenta pod Francuską Filmoteką. Cały film jest opowieścią o odkrywaniu siebie i próbie poznawania seksualności oraz pragnień. Trójka bohaterów przeprowadza małą rewolucję w mieszkaniu rodziców francuskiego rodzeństwa. Próbują żyć wolnością wczuwając się w klimat buntu rozgrywającego się tuż za oknem. Próbują być odważni, jak te kamienie lecące ze świstem w kierunku szyb. Próbują żyć chwilą. Pomimo nieskrępowanej atmosfery, która na pozór panuje w mieszkaniu czuć napięcie, które wzrasta z minuty na minutę.
7/10 – KREATYWA KINOBLOG
MIEJSCE 8
Partner (1968). Bertolucci posłużył się nowelą Fiodora Dostojowskiego
Sobowtór: poemat petersburski, żeby opowiedzieć o rewolucji, która poniekąd i jego w tym okresie dotyczyła. Rewolucja umysłowa, twórcza. Od Dostojowskiego zaczerpnął pomysł na doppelgangera, czyli sobowtóra i sam zarys pierwszej części historii. Otóż główny bohater filmu Giacobbe (Pierre Clémenti) – człowiek wykształcony, mieszkający na stancji, gdzie jest więcej książek niż mebli, zostaje wyrzucony z przyjęcia profesora. Nie pasuje do reszty. Jest młody, nie ma znaczącego dorobku, publikacji etc. To początek i zarzewie rosnącego buntu. Narodziny rewolucji. Awangardowy, surrealistyczny wręcz seans
Partnera z popisową pracą operatora Ugo Piccone (scena z cieniem!) to chyba najbardziej „dziwny” film w dorobki mistrza.
Recenzja tutaj.
7/10 – KINOBLOG
MIEJSCE 7
The Sheltering Sky – Pod osłoną nieba (1990). Obejrzałem wszystkie filmy Bertolucciego i bardzo mocno czuję, że nie doceniłem należycie Pod osłoną nieba. Nawet sprawiłem sobie pierwowzór tej historii, tj. powieść Paula Bowles’a pod tym samym tytułem. Przeczytam ją, bo wiem, że ten film kryje znacznie więcej niż mi było dane z niego wyciągnąć. Poznajemy małżeństwo Porta i Kit Moresby (John Malkovich i Debra Winger) oraz ich przyjaciela George’a Tunnera (Campbell Scott). Małżeństwo zalicza samych siebie do wyższej klasy społecznej, ludzi inteligentnych. Podróżnicy, muzyk, który już nie gra i Tunner, który zajmuje się urządzaniem przyjęć na Long Island. Taki high-life, który wybrał się do Afryki w poszukiwaniu… Recenzja tutaj. 7/10 – 5 MUSZKIETER KINOBLOG
MIEJSCE 6
Strategia del ragno – Strategia pająka (1970). Główny bohater – Athos wyjeżdża z Parmy do małego miasteczka pełnego tajemnic. Przyjeżdża tutaj, by zamknąć pewien etap. Chciałby zbadać tajemnicę śmierci ojca, Athosa seniora, antyfaszysty, który w tymże miasteczku jest traktowany jak legenda. Tara, miejsce akcji, w którym obecnie przebywa junior, skrywa jednak więcej pytań niż odpowiedzi. Chłopak spotyka się z trzema przyjaciółmi ojca, z jego kochanką, a w końcu z sercem opowieści, czyli wsią będącą praktycznie żywym organizmem, po którym trzeba się poruszać z niezłą wprawą, by nie wpaść w ruchome piaski… A tajemnica wciąga.
Strategia pająka to miejscami bardzo oniryczne kino, które przypomniało mi niejako powrót Kowalskiego – Malinowskiego (Zbigniew Cybulski) do miasteczka z
Salta (1965) Tadeusza Konwickiego. Z tym że Athos wysłuchuje relacji i wspomnień o tajemniczym człowieku, który kiedyś tutaj… bywał. Jest nawet tablica pamiątkowa. Czym aż tak się zasłużył? Skąd ten kult jego osoby? Oczywiście nie ma tu takiej groteski jak w
Salcie, jednak włóczący się po miasteczku Athos jak nic pasował mi do włóczącego się Kowalskiego – Malinowskiego.
Recenzja tutaj.
7/10 – KINOBLOG
MIEJSCE 5
La luna – Księżyc (1979). Im mija więcej czasu od seansu, tym mocniej zapada mi w pamięci ten tytuł. La luna to matka i syn. Bardzo blisko, daleko, znowu blisko. To miłość, nienawiść i brutalnie przerwane dojrzewanie. To w końcu totalna rodzicielska nieodpowiedzialność, a zarazem wielka chęć poprawy relacji. To jeden z odważniejszych filmów Bertolucciego. On – Joe (Matthew Barry) chłopiec bez ojca, wychowany przez matkę, słynną śpiewaczkę Caterine (Jill Clayburgh). Razem przenoszą się ze Stanów do Rzymu i tam zaczyna się gehenna obojga. Joe uzależnia się od heroiny, matka uzależnia się od syna.
La Luna to ciężki i miejscami przykry seans. Nie nastraja optymistycznie, a przez nieco przytłaczające środki wyrazu może od siebie odpychać. Mnie przyciągnął.
Recenzja tutaj.
7/10 – KINOBLOG
MIEJSCE 4
The Last Emperor – Ostatni cesarz (1987). Bertolucci nie musiał udowadniać, że jest wielkim reżyserem. Zrobił to już nie raz. Jednak teraz po raz pierwszy pokazał, że nawet kręcąc latami skromne filmy o wyalienowanych jednostkach, może z powodzeniem stworzyć dzieło monumentalne. Bogate zarówno w formie, jak i treści. To nie jest bowiem wydmuszka. Czuć tutaj samotność władcy i z biegiem czasu ogarnia nas (widzów) smutek. Bertolucci, jako twórca, doskonale pokazał izolację człowieka, najwyższego monarchy w państwie, które wydaje się być w pewnym momencie… fikcją. Film oparty na podstawie autobiografii Puyiego – ostatniego cesarza zachwycił mnie, urzekł i zmusił do przemyśleń na temat człowieka będącego u władzy, bez władzy.
Recenzja tutaj.
8/10 – SIE NIE MOVIE KINOBLOG
MIEJSCE 3
Ultimo tango a Parig – Ostatnie tango w Paryżu (1972). Bernardo Bertolucci po raz kolejny przygląda się ludzkiej naturze i narastającym w człowieku wątpliwościom. Rzuca również światło na ten szczególny moment w życiu, w którym musisz nauczyć się być dorosłym, odpowiedzialnym i zacząć żyć wedle reguł i norm narzuconych przez ogół społeczeństwa. 20-letnia Jeanne (Maria Schneide) i 45-letni Paul (Marlon Brando) spotkali się zupełnie przypadkiem. Dwójka bohaterów znalazła się w tym samym hotelowym pokoiku i przez trzy dni będą uprawiać perwersyjny seks często wykraczając poza podręcznik kamasutry. To najodważniejszy (obok
La luny) film Bertolucciego.
Recenzja tutaj.
8/10 – PIQLTURA KREATYWA 5 MUSZKIETER KINOKONESER KINOBLOG
MIEJSCE 2
Il conformista – Konformista (1970). W dużym skrócie Konformista to historia genezy zła oraz historia ludzkiej postawy, która niczym chorągiewka potrafi zmienić swój kierunek na wietrze. Głównym bohaterem filmu Bernarda Bertolucciego jest Marcello Clerici (Jean-Louis Trintignant), faszysta. Jest faszystą, ponieważ takie były czasy. Do bycia faszystą z czystych przekonań brakuje mu bardzo dużo. Po prostu… dostosował się. Ten film byłby arcydziełem, gdyby nie momenty, w których do głosu dochodzi natrętny manieryzm, a nawet komizm sytuacji. Rozumiem powagę scen, gdy w Paryżu w drodze do profesora Marcellowi towarzyszył kordon asystentów – ochroniarzy. Jednak w tym samym poważnym ujęciu asystenci wyglądają komicznie, gdy otaczają głównego bohatera i razem z nim podążają do gabinetu. Nie za bardzo rozumiem, dlaczego Bertolucci ewidentnie próbuje dodać do całości szczyptę humoru, przynajmniej w
środkowych częściach filmu. Sam bowiem finał jest już dramatyczny i Marcello wyraźnie został
rzucony przez twórcę na pożarcie widzowi. Brutalny wydźwięk sportretowanego morderstwa jasno pokazuje, że reżim nie uznaje przeciwników własnej ideologii.
Recenzja tutaj.
9/10 – 5 MUSZKIETER SIE NIE MOVIE KINOBLOG
MIEJSCE 1
Novecento – Wiek XX (1976). Gigantyczny fresk o pewnym epizodzie z historii Włoch. To najlepszy film Bertolucciego i jednocześnie najdłuższy. Opowieść o życiu na wsi, faszyzmie, rewolucji, przyjaźni, nadziei, wolności, miłości, życiu i śmierci. W trwającej ponad pięć godzin opowieści zobaczymy sagę rodzinną rodu Berlinghierich i Dalcò. Chociaż obie familie mieszkają w tej samej wsi, to różni je praktycznie wszystko. Berlinghieri to ród „panów” – właścicieli. Wszystko stąd aż po horyzont należy do nich. Czerpią korzyści od pokoleń z pracy chłopów oddając się rozrywkom czysto kulturalnym jak malowanie, śpiew i odpoczynek. Dalcò to chłopi, którzy pracują na to, by w spiżarniach Berlinghierich było zawsze pełno jadła. W tym samym czasie na świat przychodzi syn „pana” – Alfredo (w wieku młodzieńczym i u jego schyłku w tę rolę wciela się Robert De Niro) oraz syn chłopa – Olmo (odpowiednio Gerard Depardieu). Bawią się, poniekąd wychowują i spędzają czas dzieciństwa razem. Pomimo tego, że zaczyna ich łączyć specyficzna przyjaźń, to nigdy nie zniknie granica, która oddziela dwa rody… Bertolucci budując ten pomnik zatrudnił najlepszych: Robert De Niro, Gérard Depardieu, Donald Sutherland, Burt Lancaster, Ennio Morricone, Vittorio Storaro. Wiele serca włożył reżyser w to dzieło… Tytuł, który musi się znaleźć na półce u każdego kinomana.
Recenzja tutaj.
9/10 – 5 MUSZKIETER KINOBLOG
Co do samego reżysera, to jak na razie nie widać planów kolejnych produkcji. Szkoda, bo po tak przeżytym wyzwaniu chciałoby się zobaczyć coś na horyzoncie. Fajnie by było odnieść się do wszystkiego co do tej pory się widziało z filmografii.
Dziękuję wszystkim za udział. Jeśli czyjejś recenzji nie umieściłem w tym wpisie, to napiszcie do mnie. Jeżeli macie swoje zestawienia / przemyślenia, bądź po prostu posty kończące podsumowanie (lub chcecie takie zrobić), też je będę tutaj umieszczał. Jeżeli ktoś przeszedł całą drogę z Bertoluccim i być może ma zrobione również swoje podsumowanie, to może pobrać taki banerek i podlinkować go do swojej notki (jeżeli oczywiście macie ochotę. Ja mam! 🙂
Dzięki raz jeszcze i zapraszam jutro na blog. Kolejny reżyser to prawdziwa petarda. Już sobie ostrzę swoje filmowe kły na spotkanie z kolejnym twórcą i całą jego filmografią.
PS Specjalne podziękowania należą się dla Radka z Kinoblog za przetłumaczenie napisów do dwóch filmów Bertolucciego. Ciężko by było bez tego 🙂