Przed rewolucją (1964)

"Przed rewolucją" (1964), reż. Bernardo Bertolucci. Recenzja filmu.

Głównym bohaterem drugiego pełnometrażowego filmu Bernarda Bertolucciego jest młody mężczyzna Fabrizio (Francesco Barilli). Ciężko uciec tutaj od przekonania, iż Przed rewolucją stanowi bardzo osobistą (kolejna zresztą) próbę opowiedzenia przez reżysera o własnych przeżyciach i doświadczeniach. Fabrizio jest ciągle pod wpływem inspiracji, które atakują jego młody umysł. Pierwszą jest jego nauczyciel Cesare (Morando Morandini), komunistyczny agitator. Drugą, ważniejszą dla fabuły, chociaż strasznie ulotną, jest przyjeżdżająca do miasta Gina (Adriana Asti), ciotka głównego bohatera.





Przed rewolucją opowiada o buncie, który ma szansę nastąpić w życiu młodego człowieka. Na pierwszy plan wybija się nieustannie w trakcie seansu rodzinne miasto Bertolucciego – Parma. W pięknie sfotografowanym mieście (również z użyciem zdjęć lotniczych) obserwujemy kilka wydarzeń mających znaczący wpływ na przyszłe (być może) rewolucyjne nastawienie Fabrizia do świata. Śmierć przyjaciela na wyciągnęła z niego introwertyka (na chwilę), którym nigdy nie był. Jednak to właśnie ciotka Gina sprowokowała Fabrizia do prawdziwego stanu „przed rewolucją”. Pomiędzy dwójką ludzi budzi się coś na kształt uczucia będącego jednak złudną nadzieją na coś więcej. Oczywiście oboje wydają się być zaangażowani, ale nie da się ukryć, że to właśnie Gina przedstawiona jest jako ta, która traktuje romans przelotnie. To przecież tylko wakacyjna przygoda…

"Przed rewolucją" (1964), reż. Bernardo Bertolucci. Recenzja filmu.
Cały seans to kilka skompilowanych w ramy fabuły epizodów. Poza flirtem pomiędzy Fabriziem a Giną, widzimy jeszcze istotne w tym okresie dla reżysera wątki polityczne, jak sceny z przygotowań do komunistycznych wieców. Tęsknotę za czymś dalekim, co przeminęło twórca zamknął w osobie właściciela stawu – Puka. Ten, chociaż wydaje się być rozgoryczony, doskonale zdaje sobie sprawę, że zmiana musiała nastąpić. W konfrontacji z Fabriziem wypada statecznie i rozważnie. Taki dysonans jeszcze bardziej zbliża nas do zrozumienia dlaczego Bertolucci opatrzył swój obraz takim tytułem. W epizodzie z właścicielem stawu zauważyłem coś ciekawego – Bertolucci uwielbia wracać w te same miejsca i dam sobie rękę uciąć, że kilka scen było kręconych w tych samych miejscach, którymi przebiegał Donald Sutherland uciekając przed chłopami w Wieku XX.

"Przed rewolucją" (1964), reż. Bernardo Bertolucci. Recenzja filmu.
Jaki nam zaś prezentuje się warsztat realizacyjny Bertolucciego? Najbliżej mu do tego co możemy zobaczyć w Partnerze z 1968 roku. Awangarda, eksperymenty z montażem (w tym ciekawy schemat, do którego trzeba się tutaj szybko przyzwyczaić – powtarzane po kilka razy te same sceny). Muzycznie jest również awangardowo i to ciekawe, bo ścieżka filmowa zupełnie odbiega od tego do czego przyzwyczaił nas kompozytor Ennio Morricone. Za to kompletnie już zaskoczony jestem świetnymi piosenkami, jakie twórcy umieścili w filmie.

Przed rewolucją polecam.

7/10 - dobry



Czas trwania: 115 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Bernardo Bertolucci
Scenariusz: Bernardo Bertolucci
Obsada: Adriana Asti, Francesco Barilli
Zdjęcia: Aldo Scavarda
Muzyka: Ennio Morricone