Nie mam zamiaru ukrywać swojej sympatii do Dwayne’a 'The Rock’ Johnsona. Nie mam zamiaru również ukrywać swojej sympatii do reżysera Petera Berga i odtwórcy jednej z ról w filmie The Rundown – Seanna Williama Scotta. Trzech gości, którzy gwarantują dobrą zabawę, w jednym filmie? To się nie może nie udać. A jednak. O ile dogadałbym się z każdym z nich i w czasie kręcenia filmu też byśmy mieli niezły ubaw, to na projekcji nie byłoby mi już tak do śmiechu. Dla mnie osobiście Witajcie w Dżungli to kumpelski wybryk, w którym zakochani są tylko twórcy. I ja to doskonale rozumiem. Ponieważ nigdy z nimi piwa nie wypiję, nie zrobimy też razem filmu, mogę więc z trzeźwym umysłem ocenić recenzowany tutaj film jako co najwyżej średni.
Johnson – zawodowy zapaśnik prezentujący się okazałe i z rozbrajającą, szczerą powierzchownością musiał w końcu zostać wchłonięty przez popkulturę. Wprawdzie każdy amerykański wrestler jest po trosze aktorem, jednak nie każdy dostaje taką szansę. Większość zapewne dzieli los postaci odgrywanej przez Mickey’ego Rourke’a z filmu Wrestler w reżyserii Darrena Aronofskiego. Dlaczego więc The Rock odniósł sukces (bo słowo sukces pasuje jak ulał, gdy spojrzymy na jego dorobek filmowy). Tu nie chodzi o nagrody, ale o sympatię widzów, którą pozyskał dzięki swoim filmom. Można tym samym odnaleźć kilka wspólnych cech z innym sympatycznym olbrzymem, Schwarzeneggerem. Oprócz gabarytów, obu ciężko sobie wyobrazić w rolach szwarzcharakterów (Arni musiał zostać robotem, by być wiarygodnym w swojej roli).
W The Rundown Dwayne 'The Rock’ Johnson wciela się w Becka, windykatora terenowego. Jak w większości filmów o twardzielach w scenach otwierających widz musi zobaczyć możliwości negocjacyjne głównego bohatera. O ile Johnoson z pewnością wymiata na ringu i wszystkie chwyty, rzuty i pchnięcia wyglądają efektownie, to gdy trzeba podnieść nogę, scena zakrawa o dowcip. Szybki montaż nie pomaga i widok Dwayne’a, który próbuje wykazać się w roli filmowego fajtera jest mało wiarygodny.
Peter Berg jako reżyser postawił na akcję połączoną z przygodą. Mamy zatem wariację na temat Indiany Jones’a w rozmiarze XXL, buddy movie i film delikatnie naznaczony problem wyzysku ludności etnicznej rodem z Krwawego Diamentu (co jest według mnie niesmacznym dowcipem. Nie wiadomo czy Berg pokazując przez dwie minuty uciśniony naród chciał się w ogóle wypowiedzieć na ten temat, czy raczej wpleść w akcję smutny obrazek). Beck dostaje ostatnie zlecenie. Marzy o własnej restauracji, więc by zamknąć życiowy epizod związany z odzyskiwaniem należności musi wykazać się raz jeszcze. Teraz nie chodzi jednak o pieniądze (chociaż jak zwykle ciągle przewijają się w tle akcji), a o sprowadzenie do Stanów Zjednoczonych syna zleceniodawcy, Travisa (Sean William Scott).
Przebywający w Ameryce Południowej Travis bawi się w poszukiwacza skarbów. Dodatkowym problemem dla Becka będzie fakt, że Travis działa na terenie lokalnego „kacyka” i mafiozo Hatchera (Christopher Walken). Co to za problem dla na naszej „Skały”? Beck rusza żwawo do dżungli i rozpoczyna się właściwa przygoda, a raczej średniej jakości kalka. The Rundown to przede wszystkim dobra zabawa, lecz w głównej mierze dla kumpli Berga z planu filmowego. Cały film jest nakręcony w prześmiewczym tonie odwołującym się chociażby w montażu do komiksowych zabiegów. Na przykład: gdy Beck przechodzi jak huragan przez miasteczko, Hatcher kwituje werbalnie akcję dynamicznym „Bum!”. Miałem wrażenie, że Peter Berg był na planie filmowym jak dobry wujek spełniający życzenia swoich kolegów aktorów. Ewen Brenmer, szkot, który grał Spuda w Trainspotting, wystąpił w jednej scenie w kilcie. „Hej, Peter, daj mi w tej scenie wyskoczyć w spódnicy i z dudami”. Jest też kilka autoironicznych momentów. Znany z wygłaszania monumentalnych monologów Walken (scena z zegarkiem w Pulp Fiction) dał sobie spokój, gdy przyszło do tłumaczenia przemowy na hiszpański dla lokalnych zbirów. Sceny, które w gatunku buddy movie zawsze zapisują się na plus, tu również dodają fabule kolorytu. Beck – małomówny, postawny, zdeterminowany. Travis – kombinator, gaduła, zdeterminowany po dwakroć. Chemia między panami jest. Co z tego, skoro całości brakuje emocji, a seans mija… Znacie ten motyw, gdy profesor matematyki zapisuje zadanie na tablicy prawą ręką, zmazując jednocześnie początek lewą? Tu ma miejsce podobny przypadek. Tak jak mijają kolejne minuty, tak o tych pierwszych już zapominamy. Stąd też rada dla przyszłych recenzentów pragnących zmierzyć się z tym filmidłem – piszcie od razu po seansie…
Czas trwania: 141 min
Gatunek: Akcja, Przygodowy
Reżyseria: Peter Berg
Scenariusz: R.J. Stewart, James Vanderbilt
Obsada: Dwayne Johnson, Seann William Scott, Rosario Dawson, Christopher Walken, Ewen Bremner
Zdjęcia: Tobias A. Schliessler
Muzyka: Harry Gregson-Williams