Na nowy film Michaela Manna pójdę zawsze. Stawia mnie to w trochę niekomfortowej sytuacji, bo często kierując się sympatią być może nie jestem obiektywny przy ocenianiu tytułu. Jednak prowadząc blog, czyli najbardziej subiektywny sposób wyrażania swoich opinii, mogę sobie na to pozwolić. Czekałem na Blackhat. Niestety producenci wcale tego oczekiwania nie podsycali. Kiepskie fotki, niezachęcający zwiastun, no i Thor…
Teraz, po seansie jedno mogę napisać na pewno – na kolejny film Michaela Manna będę czekał z takim samym napięciem mając jednocześnie nadzieję, że będzie lepszy od Hakera.
Mann sięga tym razem w kierunku cyberprzestępstw co wydawało się do przewidzenia dla każdego zaznajomionego z jego twórczością. W końcu jego fascynacja nowymi technikami używanymi przy kręceniu filmów musiała spotkać się z fabułą nadążającą za ów techniką. Główne zagrożenie, które ostatecznie napędza całą historię, poznajemy w scenach otwierających. Cyberatak na elektrownię w Chinach uruchamia stan gotowości w służbach bezpieczeństwa z Chenem Dawai (Leehom Wang) na czele. Specjaliście od zabezpieczeń dokształcającemu się w Stanach Zjednoczonych część kodu wydała się wystarczająco podejrzana, by zwerbować do zadania Nicka (Chris Hemsworth). Nick, jako notowany haker, odsiaduje obecnie wyrok, a ponieważ ataki dosięgnęły również nowojorską giełdę, najwyższy czas ów wyrok zawiesić. Międzynarodowy zespół rozpoczyna pościg za przestępcami.
Tak pokrótce przedstawia się fabuła Hakera. Nie jest to zły film. Próbując zachować obiektywizm i zbierając wszystkie plusy oraz minusy oceniam go jako niezły. Jedno muszę napisać – Michael Mann się starzeje. Po pierwsze wprowadził do filmu zupełnie niepotrzebny wątek romantyczny. Jako że w skład zespołu prowadzącego wchodzi również siostra Chena, Wei (Wei Tang), musiało zaiskrzyć pomiędzy nią a hakerem Nickiem. Wcale nie musiało! To pierwszy zarzut dla reżysera. Kolejny za to, że twórca sztucznie wydłuża czas trwania filmu scenami, w których dziewczyna próbuje uwolnić bojowego ducha u głównego bohatera. „Musisz pozostawić to wszystko w więzieniu”, „Mi też było trudno”, „Oczyść swój umysł”. I to wszystko w zupełnie niepotrzebnej scenie w kawiarni. Takich scen jest kilka. Gdyby zamknąć film w 90 minutach, z pewnością wyszłoby to tylko na dobre.
Całość jest nierówna w swoim tempie. I chociaż niepotrzebne przerywniki znajdują się w pierwszej części filmu, to i tak jest to część lepsza niż ostatnie 30 minut. Z wyjątkiem finału. Absurdem jest kilka momentów w ostatniej akcji, jednak oddać należy Mannowi to, że zdecydował się na kozackie przypieczętowanie scen kulminacyjnych podczas chińskiego festynu. To tak jakby reżyser stwierdził „A co tam, nakręcę to tak jakbym miał 30 lat mniej”. Muszę się też pogodzić z miłością reżysera do techniki cyfrowej. Michael nie odpuści na tym polu. Napiszę enigmatycznie: podoba mi się to i jednocześnie nie podoba 🙂
Zbliża to trochę widza do akcji, ale zarazem obdziera widowisko z klimatu kina. Jestem wciąż w tym aspekcie rozdarty. À propos akcji, Hemsoworth nie jest już tym hakerem z czasów Kevina Mitnicka. Wszyscy wiedzą jak wygląda Thor. Tylko zabrać mu młot, włożyć w łapy klawiaturę i mamy hakera. Chris może i nogami nie macha, jednak gdy trzeba to z gracją wchodzi w interakcje z przedmiotami i przeciwnikiem jednocześnie. A tak na poważnie, to w akcji najbliżej mu do Denzela Washingtona z The Equalizer. Te sceny to zdecydowanie plus produkcji.
Montaż pierwszej bójki w barze, oczywiście przy użyciu kamery cyfrowej, to sam miód. Życzyłbym sobie, by tą techniką zrealizowano kilka scen w Raid 3. Całość wciąż jednak daje się rozpoznać jako film Manna. Pulsujące serce wielkiej metropolii przy blasku neonów w scenie, gdy Nick jedzie z Wei taksówką, to jak autograf Michaela. Pomimo że kompozytorem nie jest Elliot Goldenthal (zaangażowany przy Gorączce), to trio Harry Gregson-Williams, Atticus Ross i Leopold Ross w mig odnalazło się w muzycznych klimatach reżysera. Całość przede wszystkim dla fanów Michaela Manna i właśnie im film polecić mogę. Reszcie radzę odpuścić, żeby niepotrzebnie nie zrażać negatywnymi opiniami tych pierwszych 🙂
Czas trwania: 133 min
Gatunek: Akcja
Reżyseria: Michael Mann
Scenariusz: Morgan Davis Foehl
Obsada: Chris Hemsworth, Leehom Wang, Wei Tang
Zdjęcia: Stuart Dryburgh
Muzyka: Harry Gregson-Williams, Atticus Ross, Leopold Ross